Na pierwszy ogień postanowiłam wziąć książkę, która ukazała się w lutym tego roku, autorstwa Rachel Van Dyken pt;"Utrata". Książkę tę przeczytałam kilka dni temu i jestem nią wprost zauroczona więc postanowiła trochę się moim zdaniem na temat tej książki podzielić ponieważ nie jest o niej jakoś szczególnie głośno, a naprawdę jest warta uwagi.
Powieść ta opowiada o 18-letniej Kiersten, która jest nieśmiała i zamknięta w sobie. Ta druga cecha jest spowodowana tym że niedawno oboje jej rodziców umarli. Dziewczyna przeżyła to do tego stopnia że musiała zaczerpnąć pomocy u psychologa. Nastolatka mieszkała w małej mieścinie z wujkiem Jo do póki nie wyjechała do collegu, gdzie zaczyna się cała historia. Kiersten poznaje tam Lise- swoją współlokatorkę a także niebawem przyjaciółkę, oraz Gabe- kuzyna Lisy, z którym łączy ją może trochę dziwna, przyjacielska relacja. Poznaje także przystojnego Westona który będzie dla niej kimś więcej niż by chciała.
To tyle z mojego generalnego opisu książki a teraz trochę mojego zdania na ten temat.
Książka napisana jest w bardzo przyjemny sposób, przez co łatwo się ją czyta. Rozdziały są pisane raz oczami Wesa a raz Kiersten, co pozwala spoglądać nam na tą opowieść pod dwoma różnymi kontami, a także zrozumieć intencje bohaterów. Dzieło to nie wylewa od razu na nas wszystkich cech bohaterów ( jak to w niektórych książkach bywa) ale z każdym rozdziałem dowiadujemy się ich stopniowo, co sprawia że jesteśmy nią coraz bardziej zaciekawieni i nie chcemy jej odkładać na później.
Książka ta przede wszystkim ma nam do przekazania piękna historie o miłości, przyjaźni i nadziei. Jestem pewna że kiedy tylko w księgarni pojawi się kolejna część to będzie musiała być moja a co za tym idzie, na blogu kolejna recenzja.
To tyle jak na tą książkę i za kilka dni pojawi się kolejna recenzja lub inny książkowy post.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz